W styczniu 2024 roku zmarł w Warszawie w wieku 93 lat Romuald Twardowski, kompozytor, pianista i pedagog. Ktoś, kto urodził się w Wilnie początkiem ubiegłego wieku i przeżył wojnę, przesiedlenie, PRL oraz doczekał się wolnej Polski był kopalnią wiedzy i doświadczeń, nie tylko muzycznych. Ale ci, którzy znali artystę osobiście widzieli, że nie stracił on charakterystycznego wileńskiego zaśpiewu i oczywiście… stosownego poczucia humoru.
Kompozytor pozostawił po sobie wiele zróżnicowanych kompozycji, od utworów chóralnych (słynny Psalmus 149), poprzez balety (Posągi czarnoksiężnika), aż do wielokrotnie inscenizowanych oper (Cyrano de Bergerac). A ponieważ aparat wokalny był mu bardzo bliski, skomponował także kilka cyklów pieśni.
„Śpiew, muzyka wokalna towarzyszyły mi od najwcześniejszych lat dzieciństwa" – przyznawał. „Popularne melodie, pieśni nucone przez matkę, brzmienie chórów kościelnych – wszystko to pobudzało moją wyobraźnię". Cykl Znad Wilii jest właśnie taką wyprawą do krainy młodości i równocześnie dedykacją dla matki kompozytora. Utwór został napisany w 1990 roku do słów Heleny Massalskiej-Kołaczkowskiej, autorki tekstów wielu piosenek, w tym przeboju Na prawo most, na lewo most.
W muzycznej warstwie cały cykl jest melodyjnym i pięknym harmonicznie opracowaniem trzech krótkich wierszy poetki. W warstwie ilustracyjnej jest to liryczny i zabawny powrót do ukochanego Wilna – przyrody (Oczy zielonych jezior), kiermaszu sięgającego czterech stuleci (Kaziúk) i listów miłosnych (Sanna).
Kiedy na Wilii zmierzch perłowy
układa do snu szare mgły,
kiedy w kominku żar brzozowy
i migotliwy płomyk w nim,
ja cichuteńko, tajniuteńko
do Ciebie, miła, piszę list.
A ty go chwyć
i przyjdź
i przyjdź
i zabierz mnie do białych sani,
niech pędzi kary koń przed nami,
niech dzwonią, dzwonią
dzwonków sznurki
na Pohulankę, na Zaułki,
na Ostrą Bramę, barok, gotyk
i w głowie szum i dech zapiera
i dach gwiaździsty się otwiera,
a kary koń unosi głowę prosto
w to niebo szafirowe
unosząc nas i mgłę, i Wilię
śnieżyście, biało i niewinnie,
a przecie do utraty tchu...
Śni mi się czasem zmierzch perłowy,
kładący do snu szare mgły,
w kominku płomień szczap brzozowych
i śniegu szept w siarczysty mróz
i tajniuteńki, młodziuteńki
ten sen co nas przez Wilno niósł.
Kompozycja Twardowskiego trafiła na album Pieśni i sonety, w wykonaniu Tomasza Koniecznego i Lecha Napierały, i wydana została przez Anaklasis / PWM (2020). Jest to płyta monograficzna z pieśniami kompozytora i łączy utwory odległe w czasie i o różnym ciężarze emocjonalnym – od przepełnionych bólem Sonetów pożegnalnych (1970), poświęconej pamięci zmarłej nagle narzeczonej Twardowskiego, duńskiej kompozytorki Elizabeth Tramsen, przez formalnie złożony cykl pieśni Oblicze morza (1979), aż po omawiany cykl Znad Willi (1990).