Przejdź do treści
Proszę czekać...
Wokalistka Kasia Moś ubrama w czarny golf na tle niebieskiego tła na estradzie Tauron Areny w Krakowie
Aranżowanie utworów własnych lub innych kompozytorów jest zabiegiem znanym od dawna w dziejach muzyki. Jedna z najsłynniejszych kompozycji – "Obrazki z wystawy" Modesta Musorgskiego powstała jako cykl 10 miniatur fortepianowych, a dzisiaj jest znana przede wszystkim jako utwór orkiestrowy dzięki instrumentacji Maurycego Ravela. Dodawanie kolejnych głosów czy instrumentów miało zawsze na celu rozszerzenie palety brzmieniowej, zaskoczenie słuchaczy przyzwyczajonych już do określonego kształtu dźwiękowego utworu, nadanie dziełu nowego, nieoczkiwanego i często niełatwego do odszyfrowania charakteru.

Zdarzały się przypadki najprostsze – to tak zwana transkrypcja, czyli wierne przeniesienie zapisu utworu muzycznego z jednego instrumentu na inny (na przykład z fortepianu na organy) lub zamiana głosu wyższego na niższy (zamiast sopranistki mamy tenora). Stopniem wyższym jest orkiestracja czyli taki zabieg, w którym kompozytor rozwija brzmienie utworu z jakiegoś mniejszego zalążka instrumentacyjnego pozostawiając jednak wszystkie najważniejsze elementy, takie jak melodia, harmonia, rytm czy tonacja. Ale to aranżacja wyrosła do samodzielnej sztuki, gdyż daje możliwość stworzenia niemal nowego utworu z tego zastanego. 

W muzyce klasycznej – najczęściej zapisanej w nutach co do ostatniej kropki i kreski – aranżacje „widać” bardzo wyraźnie, ale już w muzyce rozrywkowej czy jazzowej to właściwie każdy koncert innego wykonawcy jest właśnie aranżacją utworu. Jedni piszą piosenkę na głos i fortepian, a inni biorą ją na warsztat i wykonują z dwoma gitarami, klawiszami i perkusją. Jeszcze inni podkładają własne sample i przenoszą utworów w świat elektroniki. 

Więc niby dlaczego miałoby być inaczej z wdzięcznymi i aż proszącymi się o współczesne aranże pieśniami Moniuszki? Nobliwy kompozytor z pewnością nie miałby nic przeciwko temu, gdyż zależało mu najbardziej na tym, aby jego utwory trafiły pod strzechy i liczył na wspólne i rodzinne wykonywanie jego pieśni przy fortepianie (kto dzisiaj to robi?). Nic więc dziwnego, że w 2019 roku – Roku Stanisława Moniuszki – pojawił się pomysł nowych, orkiestrowych aranżacji pieśni od Prząśniczki do Dziada i baby na współczesne brzmienia i głosy. Zabrał się za to jeden z najwybitniejszych aranżerów – Paweł Tomaszewski, który stworzył własne wizje pieśni lub rozwinął już istniejące aranżacje Mateusza Mosia i Mateusza Kołakowskiego. Co więcej – w hołdzie poczciwemu Stanisławowi dedykował mu… własną Pieśń. I żeby nie było tak, że Moniuszki bez aranżacji nie ma w programie, pojawią się jako punkty węzłowe jego Uwertura, Polonez i Mazur

Premierowy koncert z aranżacjami pieśni Moniuszki miał miejsce w grudniu 2019 roku i zorganizowany został przez Krakowskie Forum Kultury. Publiczność zgromadzona w Tauron Arenie świetnie się bawiła, gdyż próbowała po początkowych taktach muzyki odgadywać tytuły oryginałów. Dała się nawet namówić na wspólne śpiewanie Pieśni wieczornej: Po nocnej rosie / Płyń, dźwięczny głosie…

Bilety na ten niesamowity koncert dostępne są na stronie internetowej BCK.

fot. Marcin Świdziński/KFK